Gdzie można uciec w dzicz pod Warszawą? Męskie wieczory za 200zł
Opublikowany 2018-11-20, zaktualizowany 2022-01-06Potrzebuję męskiego towarzystwa. By być lepszym mężem, ojcem i bratem. Pogadać na tematy, których nie zrozumie żadna kobieta.
Nie dlatego, że kobiety są gorsze (kocham Cię żono!). Mamy inaczej działające mózgi, inaczej widzimy świat i mamy emocje w różnym natężeniu. Ekipa sprawdzonych mężczyzn wokół jest nie do zastąpienia.
Dużo układam sobie w głowie sam wyjeżdżając gdzieś w dzicz, ale z przyjaciółmi zyskuję inne spojrzenia na moje radości, problemy i wyzwania. Przeczytaj ku inspiracji, zdzwoń się z najbliższymi i wypadnijcie razem na weekend!
Męski weekend zamiast piwa w pubie
Wyjechaliśmy w piątek, wróciliśmy w niedzielę. W Warszawie zostały nasze kobiety, a my pojechaliśmy w dzicz.
Dlaczego je zostawiliśmy? Dlaczego nam na to pozwoliły?
Wielokrotnie powtarzam: mam bardzo mądrą żonę. Sama pozwala mi pojechać mówiąc, że wracam z tych wyjazdów “inny”.
I o to chodzi. Wrócić lepszym.
A dlaczego cały weekend a nie wypad na miasto? Na tłocznych imprezach, w klubach, w pubach dużo trudniej szczerze pogadać. No i kluby to już nie mój klimat. A umawiając się na godzinną kawę zdążysz tylko wymienić najświeższe informacje z życia.
Chodzi o to, żeby otworzyć przed kimś swoje serce. Wyciągnąć to co siedzi tam na dnie . Do tego potrzeba wspólnego czasu.
Czasu dedykowanego.
Nasz dream team w Gaśnym
Dosyć spontanicznie stwierdziłem, że warto będzie się wyrwać jeszcze przed narodzinami mojego syna, więc wskoczyłem któregoś dnia na Booking i znalazłem cudowny domek pod Płockiem.
Taki drewniany, z kominkiem, pod lasem i bez asfaltowej drogi.
Mimo, że mam sporo osób z którymi chciałbym spędzić trochę czasu, to musiałem być ostrożny. Dobre rozmowy są od 2 do 5 osób. Powyżej raczej trudno o integralność grupy.
Zaprosiłem dwie osoby, jedna się wykruszyła, dwie doprosiliśmy i finalnie byłem ja, Łukasz i Daniel. Dream team!
Domek na osiem osób tym bardziej daje radę jak się jedzie we trójkę. Największym mankamentem było to, że drewno do kominka już było gotowe. A z chęcią bym trochę sobie porąbał 😉
Wsiedliśmy w wyznaczony piątek w auto, zrobiliśmy zakupy w najbliższej Biedronce i pojechaliśmy te 120km wypocząć.
3 zasady budowania relacji
Łatwo by było pojechać wspólnie, usiąść ze swoimi telefonami i zachowywać się tak jak najbardziej lubi nasz mózg (bo mózg ucieka w to co najłatwiejsze). Ustaliliśmy wspólnie kilka zasad dla naszego dobra 🙂
- zakaz oglądania YouTube
- zakaz używania laptopów i telefonów gdy jesteśmy razem
- nakaz braku spiny i sztywnych planów
Wieczorna kolacja nie zamieniła się w YouTube party (czyli taki nowy sposób wspólnego oglądania telewizji). Nie uciekaliśmy w maile, Messengery, Facebooki i Instagramy - musieliśmy ze sobą rozmawiać. Jak za starych dobrych czasów!
No i wszystko było na luzie. Odpoczywaliśmy, cieszyliśmy się każdą chwilą i robiliśmy to na co mieliśmy ochotę 🙂
Co można robić bez smartfona?
No więc:
- wziąłem swój ulubiony głośnik i słuchaliśmy dobrej muzyki: Forever Child Chylińskiej, Leonarda Cohena, Genesis, Grubsona, Miuosha, OST z Forresta Gumpa, For King & Country i dobrego chillstepu,
- podtrzymywaliśmy ogień w kominku i gapiliśmy się w niego z kubkiem herbaty z miodem i cytryną,
- grillowaliśmy wołowinę i kaszankę,
- wspólnie się modliliśmy,
- chodziliśmy na długie wędrówki zgubić się w lesie bez telefonów,
- przypadkowo zbieraliśmy grzyby do kurtki ze związanymi rękawami,
- zwiedzaliśmy okoliczne wsie z gwiazdami nad głową,
- właziliśmy na stare dęby,
- graliśmy w karciankę IT Startup ,
- wychodziliśmy o 7 rano na taras wdychać mgłę do płuc,
- biesiadowaliśmy do późna w nocy pijąc co każdy chciał,
No i rozmawialiśmy! O pierwszych pocałunkach i tym jacy byliśmy speszeni w gimnazjum. O tym jak większość życia udawaliśmy przed sobą i innymi. Żeby się dopasować i być lubianym. Rozmawialiśmy o asertywności i o życiu w zgodzie ze sobą.
No i oczywiście rozmawialiśmy o naszych kobietach.
Nie wiem jak popularne są takie relacje. To co obserwuję wokół siebie to mężczyźni bojący się okazywać uczucia, bojący się okazywać słabość. I może faktycznie świat ich oceni jako “twardzieli”. Ale to udawanie, maska i nieprawda. Każdy ma słabości, nie bójmy się pytać o radę, nie bójmy się przyznać do błędu.
Zacznijmy być szczerzy sami ze sobą.
Nie samą wołowiną żyje człowiek
Każdy z nas wziął z domu resztki tego co miał. Jedzenia, ciast, alkoholi. Kupiliśmy wspólnie w Biedronce wszystko czego moglibyśmy potrzebować do posiłków.
No i wzięliśmy kawę Braci przy kawie by Stara Szkoła , chemex i dripper 🙂
Jadąc jednym autem w dwie strony zrobiliśmy 250km.
No i koszty za cały weekend wyszły następujące:
- domek = 456zł
- transport = 80zł
- zakupy = 150zł
Za świetnie spędzony weekend dni w elitarnym gronie, luksusowym domku z dala od zgiełku miasta, pracy i obowiązków zapłaciliśmy nieco ponad 200zł. Naprawdę warto.
Zaproś przyjaciół. Albo osoby, które chciałbyś by były Twoimi przyjaciółmi. I jedźcie.
Akurat ten domek bardziej pasuje dla 3 małżeństw z dziećmi, ale serdecznie go polecamy od 2 do 8 osób 😇 Marcin-właściciel dba o każdy detal, jest tam wszystko czego może potrzebować człowiek żeby wypocząć. No i w regulaminie domku pierwszym punktem jest “W tym domu obowiązuje całkowity zakaz rozmów o polityce” ❤️ Szukajcie go na Bookingu o tu: Casa del Campo lub czegoś innego, Booking ma tego dużo .
Sorry, taki mamy klimat
Liczyłem, że na początku listopada będziemy mieli chłodne dni, zmierzymy się z mrozem i śniegiem, ale zima nas nie rozpieszcza w tym roku. Południowe jesienne słońce pozwalało chodzić po lesie w samej bluzie.
Klimat przypominał mi trochę czasy mojego dzieciństwa. Mam takie bardzo żywe wspomnienie jak lato spędzałem u babci i codziennie rano szedłem boso przez mokrą trawę do wychodka. Do dziś pamiętam błękit tamtego nieba, zieleń tamtej trawy i wilgoć na stopach (z którą potem właziłem z powrotem do łóżka, ale nic nie mówcie babci).
Miód i dym. Tęsknota za słońcem, sianem i truskawkami. O taki klimat .