Post Daniela czy dieta dr Ewy Dąbrowskiej? - jak schudłem 8kg w trzy tygodnie

Opublikowany 2017-02-02, zaktualizowany 2021-02-19

Zdecydowałem się z początkiem roku rozpocząć najtrudniejszy z postów - post Daniela. Schudłem 8kg, libido mi praktycznie zanikło, ale duch wzbił się pod niebo.

Zapraszam Cię do przeczytania opisu moich zmagań z samym sobą.

Co to jest post Daniela?

Post Daniela jest mocno rozpowszechniony pod kilkoma nazwami (inne to dieta Ewy Dąbrowskiej, dieta warzywno-owocowa czy detoks), a wziął się z księgi Daniela w Starym Testamencie. Daniel pościł dwukrotnie - raz jadł tylko warzywa i pił wodę przez 10 dni (Dn 1, 5-17), a za drugim razem powstrzymywał się od “wybornych” potraw, wina i słodkości przez 21 dni.

Dieta Ewy Dąbrowskiej jest uściśloną wersją tego co zrobił Daniel, czyli mamy podane konkretne warzywa i owoce, które można jeść, a których nie. Pani doktor w opracowywaniu diety posiłkowała się swoim doświadczeniem naukowym i badaniami nad wpływem takiej diety na organizm człowieka.

W praktyce jest to maksymalnie 40 dni pół-głodówki, gdzie spożywamy tylko warzywa i niektóre owoce o niskiej zawartości cukru.

Czym się różni post od diety?

Tu dochodzimy do sedna sprawy, bo post i dieta to praktycznie to samo (patrząc z zewnątrz). Różnią się jednak motywacją. Dietę podejmuje się ze względów zdrowotnych (np. po operacji lub przy nadwadze), a post jest podejmowany ze względów duchowych. I tak w tym przypadku post Daniela i dieta Ewy Dąbrowskiej nie różnią się spożywanymi pokarmami, a jedynie nastawieniem.

Ja przeszedłem post (a nie byłem na diecie 😉), dlatego że Pismo podaje masę przykładów ludzi, którzy pościli w konkretnych celach. Post najczęściej był próbą, wzmocnieniem swojego ducha, albo przygotowaniem do czegoś naprawdę wielkiego. Nawet Jezus zanim rozpoczął swój 3-letni okres nauczania, najpierw pościł przez 40 dni i dopiero ruszył do boju.

Ja pościłem z dwóch powodów:

  1. chciałem się zbliżyć do Boga (bardzo lubię jeść i brzuch to taki mój bożek),
  2. chciałem wzmocnić swój charakter - celowo wystawiłem się na niewygody i odmawiałem sobie tego co lubię najbardziej by nauczyć się panować nad sobą w trudnych sytuacjach;

A jak to mi wyszło? Przeczytasz w moich zapiskach poniżej.

Dlaczego warto przejść detoks?

Na tym się totalnie nie znam, więc nic Ci nie powiem, ale mogę powtórzyć to co słyszałem :) Detoks jest podobno bardzo pro-zdrowotny, bo dostarczamy do organizmu bardzo mało energii, więc zużywa wszystkie stare zaległe tłuszcze, tkanki i wszystkie toksyny, które w nich zalegają. Czyli - spalamy w końcu to co nosimy ze sobą od dawna.

Są podobno znane też spektakularne wyjścia z chorób, a cała dieta mocno reguluje różne układy w naszym organizmie. Ma to sporo sensu, bo z jednej strony wszyscy dietetycy zalecają to, żeby dieta składała się przede wszystkim z warzyw, a z drugiej człowiek na początku był stworzony tylko roślinożerny więc jest to dla nas naturalny pokarm.

Ja po cichu Ci się przyznam, że raczej na co dzień jem więcej mięsa niż warzyw - ale moja żona dba o to, żeby to się zmieniało

Po więcej informacji, a przede wszystkim po przeciwwskazania odsyłam już do oficjalnej strony dr Dąbrowskiej .

Warto jeszcze dodać, że wiele osób odradzało mi wejście na tak rygorystyczny post w okresie zimowym z dwóch powodów. Pierwszy to słaba jakość warzyw - tu się zgadzam, a drugi to potencjalne problemy z odpornością - tu zaufałem Bogu i nie miałem nawet kataru pomimo tego, że ciągle było mi zimno, wszyscy wokół chorowali a pogoda była raczej niesprzyjająca.

Co można jeść na diecie warzywno-owocowej?

To była dla mnie trudna sprawa, bo jeść można naprawdę niewiele.

Z warzyw:

  • kapustne (np. kapusta - w tym kiszona, kalafior, brokuł),
  • korzeniowe (np. marchew, pietruszka, seler, burak, rzodkiew),
  • cebulowe (np. cebula, czosnek, por),
  • dyniowate (np. dynia, cukinia, kabaczek, bakłażan, ogórki - w tym kiszone),
  • psiankowate (np. pomidor, papryka),
  • liściaste (np. sałata, rukola, natka pietruszki, zioła);

Z owoców tylko:

  • cytryny,
  • grejpfruty,
  • jabłka,
  • małe ilości jagód (np. jagody, borówki, maliny);

A do picia:

  • woda,
  • herbaty ziołowe, owocowe i zielone,
  • rozcieńczone soki owocowe,
  • kompoty bez cukru,
  • kawa zbożowa, cykoria;

Z przypraw:

  • zioła,
  • sól,
  • i to tyle :)

I teraz, gdy masz te składniki to możesz wyczarować z nich co tylko zechcesz - zupy, przeciery, wywary, soki, pieczenie, jeść na surowo itp. W internecie jest masa przepisów specjalnie pod post Daniela, więc śmiało korzystaj.

To co nie zostało tu wymienione, nie jest dozwolone, więc odpada: kawa, czarna herbata, chleb, mleko, makarony, zboża, orzechy czy alkohol.

Ograniczenie jest swego rodzaju niewygodą, bo w praktyce na żadnej imprezie, cateringu czy choćby restauracji nie jest łatwo znaleźć coś złożonego z samych warzyw bez tłuszczu czy mięsa. Ja na przykład miałem w tym okresie sporo wyjazdów, więc robiłem swoje zupy w słoiki i woziłem ze sobą po całej Polsce 🙂

Moje 21 dni z postem Daniela

Prowadziłem mój mały pamiętnik postu, żeby móc się z Tobą podzielić. Każdy zapisek był pisany tego konkretnego dnia, więc oddaje dokładnie to co wtedy myślałem. Pewnie zobaczysz kilka zmian w moim myśleniu na przestrzeni tych trzech tygodni.

Dzień 1 - waga 83,5kg

Wszystko jest dla mnie takie egzotyczne na tą chwilę - z radością zajadam rzodkiew i marchewkę, wszystko na surowo. Nie doskwiera mi jeszcze głód. Zacząłem się więcej modlić, tak by post faktycznie umocnił mojego ducha.

Dzień 2

Dzisiaj rano obudziłem się bez uczucia głodu, pomimo tego, że wczoraj wszystko jadłem na surowo. Właśnie gotuję swoją pierwszą zupę od dłuższego czasu. Widzę ile zajmuje to czasu i bardziej doceniam swoją żonę za to, że dba byśmy zawsze mieli dobry obiad.

Dzień 3

Wczorajsza zupa ogórkowa nie miała chyba takiego koloru jak powinna - dla mnie była pyszna, ale Paulina uciekła z krzykiem gdy zaproponowałem jej małą miseczkę. Odczuwam pierwsze oznaki odstawienia cukru i kofeiny: jest mi zimno, jestem senny i nie mogę się łatwo skupić. Jedzenie warzyw w ogóle nie syci. Moją poranną kawę o 4:30 zastępuję zjedzeniem całej cytryny - działa!

Dzień 4

Dzisiaj jest już lepiej - przyzwyczaiłem się do uczucia głodu a jem tylko dlatego, że powinienem - nie sprawia to już żadnej radości. Myślę dużo o powstańcach, czy więźniach w różnych obozach, którzy mieli warunki znacznie gorsze od tego co ja mam teraz. Zaczyna się też dziać ze mną coś dziwnego - jestem okrutnie drażliwy i krzyczę na żonę więcej niż w sumie przez ostatni rok.

Dzień 5

Ciągle chodzę głodny i mam problemy ze skupieniem na czymkolwiek innym niż jedzeniu. Nie jest jeszcze źle, ale naprawdę zjadłbym teraz ogromnego burgera i napił się pysznej kawy. Zapycham żołądek jedzeniem, jem głównie bardzo gęste zupy i chrupię marchew, paprykę, grejpfruty i suszone jabłka. Z tęsknotą patrzę w stronę tabasco i pieprzu.

Dzień 6

Zrobiłem się jeszcze bardziej drażliwy - sam już siebie nie poznaję, ale poprawiłem sobie humor najlepszą zupą pomidorowo-cebulową jaką jadłem. To znaczy - moja żona nadal twierdzi, że to smakuje jak sos do pizzy, ale lepsze to niż nic. Wczoraj Paulina cały dzień gotowała i piekła cuda, to były tortury.

Dzień 7 - waga 80,7kg

Czasem nie jestem już drażliwy - jestem po prostu wku*wiony. Dzisiaj gotowałem kapustę i to w miarę dobre danie, ale jak moja żona powąchała to powiedziała, że zwymiotuje. Tak, to że muszę jeść to co sam gotuję jest dla mnie chyba największym wyrzeczeniem. Okazuje się, że dynia podpieczona w piekarniku jest bardzo smaczna. Nie czuję już głodu, choć ciągle muszę coś jeść - chudnę jak na drożdżach, jeśli mogę się tak wyrazić. Na stole wysycha ciasto, bo Paulina nie jest w stanie sama zjeść tego co piekła.

Dzień 8 - jestem drażliwy

Coraz więcej krzyczę na żonę, ale są już też pierwsze owoce postu - zacząłem się modlić inaczej niż wcześniej. Ciało słabnie i nie mam nawet siły by podnieść żonę. Czuję się coraz bardziej bezsilny ze swoimi nerwami i nie potrafię nad sobą zapanować.

I to właśnie w takiej chwili czuję, że sam nie mogę nic, ale “wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” - duch rośnie. Coraz częściej pojawia się pokusa przerwania postu, ale Bóg daje mi siłę do wytrwania.

Dzień 9

Jestem naprawdę słaby sam ze sobą - dzisiaj to już chciałem przerwać post, by ratować moje małżeństwo. Jestem coraz chudszy i mam ogromne problemy ze skupieniem - robię same głupoty, potykam się, potrącam różne rzeczy i nie mogę zebrać myśli. Mam nadzieję, że nie będę przez to zawalał pracy.

Dzień 10

Dzisiaj od rana jestem na Kongresie i Gali Szlachetnej Paczki - tu jest tyle emocji, że nie jadłem nic do 18. Stoły były suto zastawione, ale ja delektowałem się sokiem marchewkowym (dzięki Bogu, że znalazłem coś dla siebie 😉).

Dzień 11 - wyjazd w góry

Jestem w górach i ciekaw jestem czy moje ciało wytrzyma całodniową wspinaczkę. Ludziom zaczyna przeszkadzać moje ciągłe żucie i chrupanie - jak się chodzi po górach to potrzeba trochę więcej energii - więc jem co 2h.

Czuję się jak koza
Czuję się jak koza

Dzień 12

Dzisiaj nie miałem problemu z 3h chodzeniem po górach i zrobieniem 500km samochodem jedynie na kilku ogórkach kiszonych - odzwyczaiłem się od jedzenia. Zauważyłem, że zęby mam bardzo czyste nawet w takich warunkach gdzie nie mam jak ich umyć - marchew czyni cuda.

Dzień 13 - libido przestało istnieć

Koledzy w pracy mówią mi, że źle wyglądam. Poza tym libido spadło mi praktycznie do zera (zresztą i tak ciągle jem cebulę i czosnek). “Życzliwi” mówią, że zima to najgorszy czas na taką dietę ze względu na dbanie o odporność organizmu - ja jednak nie mam żadnego problemu ze zdrowiem do tej pory. Na dietę może i owszem to najgorszy czas, ale nie na post.

Dzień 14 - waga 78,7kg

Zaczynają łapać mnie skurcze z niedoborów magnezu - ach zjadłbym trochę czekolady czy banana. Zacząłem odliczać dni do końca postu.

Dzień 15 - chcę kawy

Chcę kawy! Jestem już słabszy nawet w pracy - czuję, że bez Boga jestem nikim i proszę go o pomoc już teraz w każdej czynności. Jeszcze trochę polegam na sobie, ale już widzę jaki jestem niestabilny - ciągle o czymś zapominam, wypuszczam z rąk i plączę się w myślach.

Dzień 16

Dzisiaj się dowiedziałem, że zamiast kawy można pić cykorię, ale to już za późno by kupić - wytrzymam do końca! Oprócz tego ciało nadal słabnie, zrobiłem się mocno chudy i czasem kręci mi się w głowie. Odkryłem sok z buraków - jest przepyszny! Nauczyłem się kontrolować swoje emocje - już przestałem krzyczeć na Paulinę.

Dzień 17

Od tygodnia nie jestem już drażliwy - paradoksalnie czuję się teraz silniejszy, bo widzę, że Bóg nauczył mnie spokoju nawet w trudnych sytuacjach. Wczoraj znowu byłem na torturach - kolejny suto zastawiony stół. Powoli przejadają mi się ogórki kiszone, grejpfruty, papryka, marchewki i wszystko inne. Dajcie mi choćby nieposolonej ryby.

Dzień 18 - mam żebra

Więc tu są moje żebra…

Dzień 19

Wszystko co jem od tych 20 dni już mi się przejadło - marchew nie jest taka smaczna, sok z buraków pachnie glebą, jedynie grejpfruty jeszcze są znośne, ale to dlatego że je sobie dawkuję jako coś co lubię. Na środę planuję uroczystą kawę z żoną 🙂

Dzień 20 - odliczam dni

Post w obecnej chwili nie wydaje mi się niczym trudnym, mimo że już odliczam ostatnie godziny. Czuję, że mógłbym pościć nawet 40 dni i pewnie za rok spróbuję. Teraz wyczekuję już kawy z żoną.

Dzień 21 - waga 75,5kg

Nie jestem już wcale głodny. Kupiłem tyle warzyw by nic nie zostało, więc dzisiejszy dzień to będzie już końcówka przeżyta na sokach. Dzięki Bogu.

Czy było warto?

To co chciałem uzyskać przez post, czyli zbliżenie się do Boga i wzmocnienie swojego charakteru udało mi się zrealizować. Czując jak nie potrafię nad sobą zapanować zacząłem się modlić zupełnie inaczej.

Sam charakter też mi się wzmocnił, bo udało mi się wytrzymać cały ten czas na tej rygorystycznej diecie. To, że na początku krzyczałem na żonę, a potem nauczyłem się to kontrolować też jest bardzo dobrym owocem, który się przyda gdyby kiedyś nadeszły “chude” lata.

No i wytrzymałem 21 dni bez kawy .

Wszyscy mówili, że zmieni mi się smak, gdy znowu zacznę normalnie jeść i faktycznie - wszystko jest dla mnie takie nowe, smaki są intensywne, a kromka chleba z masłem smakuje tak jak w dzieciństwie. Czasem warto coś utracić na chwilę, żeby docenić ile się ma 🙂

A jak się zmieniło moje ciało? O ile początki były trudne i podobno wyglądałem kiepsko, to teraz czuję się bardzo dobrze (piszę to tuż po) - moja cera wygląda bardzo zdrowo i śpię dobrze. Fizycznie schudłem 8kg co zlikwidowało cały tłuszcz na moim brzuchu, ale też zeszło mi sporo mięśni, więc ogólnie jestem dużo chudszy. Zaczęły mi się jednak dopinać wszystkie ubrania sprzed ślubu.

Co ważne - tyje się od złego stylu życia, więc jeśli teraz wrócę do starych przyzwyczajeń, to ciało wróci do tego sprzed postu. To jest więc czas, żeby zacząć jeść mniejsze kolacje i więcej jeździć z żoną na basen 🙂 Choć chciałbym już troszkę przytyć bo od 21 dni marznę niemiłosiernie.

Takie są moje doświadczenia - post Daniela wzmocnił mojego ducha, osłabił, ale i usprawnił moje ciało. Ludzie mówili coś o odporności, efekcie yo-yo i tak dalej, ale ja patrzę bardzo pozytywnie na to co przeżyłem.

PS: jeśli zastanawiasz się kiedy byłoby najlepiej przejść detoks to wrzesień wydaje się najlepszym czasem, kiedy wymienione tutaj warzywa są najlepszej jakości a jednocześnie są bardzo tanie

Aktualizacja

W związku z Waszym ogromnym odzewem na ten artykuł, zostałem zaproszony, żeby swoje wrażenia opowiedzieć w “Pytanie na śniadanie” tutaj i tutaj 🙂 Bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa!

Paweł
Paweł

Zostań na kawę - zapisz się na newsletter

Newsletter jest najlepszym sposobem na utrzymanie z nami kontaktu. Zazwyczaj wysyłamy maila w sobotni poranek i znajdziesz tam kilka refleksji do kawy, nowy artykuł, czasem coś do posłuchania lub coś wartościowego na co natrafiliśmy w tygodniu.

Żadnego spamu, masz nasze słowo.