Przestań chodzić do kościoła - 5 powodów
Opublikowany 2017-03-01, zaktualizowany 2021-02-17Wierzący-niepraktykujący w obecnym rozumieniu nie może istnieć. Jest to raczej wyraz buntu człowieka, który nie-do-końca wie o co w tym wszystkim chodzi.
Uwaga! To co teraz przeczytasz może Cię zszokować. Może też Cię zaboleć. Zanim jednak ocenisz spróbuj doczytać do końca.
Miałem jeden ulubiony kościół na Okęciu, gdzie wszystkie osoby, które przychodziły, modliły się gorąco i widać było w nich tą bożą miłość. Wspólnota-marzenie. Tyle tylko, że w tygodniu na mszy czasem było 7-8 osób.
Czasem jednak kościoły są pełne, ludzie znają wszystkie modlitwy, a wyraz ich twarzy sprawia, że trochę boję się ich zaczepiać na przekazanie znaku pokoju.
Ten artykuł przede wszystkim opisuje podwórko kościoła katolickiego, czyli te które znam najlepiej. Myślę jednak, że inne kościoły, synagogi czy meczety mogą borykać się dokładnie z tym samym problemem.
Coraz mniej ludzi chodzi do kościoła
Mieszkam w Warszawie i kocham to miasto. Jest tu masa ludzi, którzy tak jak ja przyjechali ze swoich rodzinnych stron z różnych powodów (wystarczy się przyjrzeć tablicom rejestracyjnym na parkingach). Są więc ludzie z całej Polski, ale również dużo osób z innych narodowości (po wydarzeniach na Krymie coraz więcej z Ukrainy). Mamy więc pełen pakiet miksu kulturowego.
Nie cała Warszawa biegnie, ale Ci którzy dadzą się złapać w ten pęd wierzą, że muszą ciągle walczyć o pieniądze, zatrudnienie i miejsce w drabince korporacji. Gdy tak postawisz sprawę, to faktycznie w niedzielę nie ma zbytnio czasu na pójście do kościoła. Ale właściwie po co w ogóle chodzić?
Ci z nas, którzy wychowywali się w katolickich rodzinach, zostali ochrzczeni “za młodu” i nauczeni, że do kościoła “trzeba chodzić” trafiają do takiej Warszawy, gdzie nie ma już nikogo, kto by ich rozliczał. Tak jak babcia, która zawsze pytała czy byłeś na mszy.
Nie bez przyczyny mówi się, że bierzmowanie jest sakramentem pożegnania z kościołem. To ostatnia rzecz do której młody człowiek w okresie buntu jest przymuszany (za moich czasów do bierzmowania szła cała szkoła, nawet Ci w dresach). Potem przychodzi wiek 18 lat, jestem pełnoletni, nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, wyjeżdżam na studia i nara.
I w sumie jest to całkiem w porządku - nie ma po co chodzić do kościoła, jeśli nie wierzysz w Boga.
Księża to mafia
Jest też gros ludzi, którzy nie chodzą do kościoła, bo księża to hipokryci, złodzieje i… wiele wiele innych określeń się słyszy. Nawet przez zakładkę “Kontakt” piszą do nas ludzie, którzy udowadniają nam, że religia jest po to, by rządzić ludźmi.
Piszę o tym, ponieważ jest to bardzo często podawany powód dla którego ludzie uciekają od kościoła.
Wiem, że księża są różni - to tylko ludzie. Moja statystyka mówi mi, że większość ma wiarę i służy Bogu. Na pewno wśród nich znajdą się i Ci, którzy już od wielu lat traktują to jak wygodny zawód, ale z mojego doświadczenia to spotkałem takich tylko kilku (przy czym też to tylko moje domysły, żadnego o to nie zapytałem).
Już widzisz jak łatwo uogólnić, oskarżyć wszystkich księży i tym się usprawiedliwiać?
Kiedy powinieneś przestać chodzić do kościoła?
Zacząłem z grubej rury, ale wytrzymaj jeszcze! Najpierw kilka powodów dlaczego przestać chodzić do kościoła.
1. Jeśli nie chodzisz do kościoła, to nie idź tam tylko po sakramenty
To jest coś czego naprawdę nie potrafię zrozumieć i może mi to ktoś wytłumaczy. Dlaczego chcesz wziąć ślub kościelny? Dlaczego chcesz ochrzcić dziecko, jeśli z Bogiem nie jesteś za pan brat? Żeby dziecko potem miało łatwiej we wzięciu ślubu? Powiem Ci tak szczerze - jeśli w dniu swojego ślubu będzie wierzyło w Boga, to formalności (chrzest, komunię, bierzmowanie) naprawdę łatwo będzie załatwić. Trochę trudniej, jeśli nie będzie wierzące, ale wtedy po co miałoby brać ślub kościelny?
W moich stronach mawiało się: “nie rób z gęby cholewy”, święty Paweł mówił żeby Twoja mowa była “tak-tak, nie-nie”, ale chodzi tu o to samo. Miej odwagę podążać za tym w co wierzysz. Jeśli Twoje serce mówi Ci, że kościół nie jest Ci potrzebny to nie idź tam po sakramenty.
Jeśli nie będziesz wychowywać dzieci w wierze katolickiej, to nie przysięgaj tego na swoim ślubie. A nawet jeśli po prostu trafiłeś na mszę i wypowiadasz wyuczone “Wierzę w Boga Ojca … zmartwychwstanie … życie wieczne” - to mów to tylko wtedy, kiedy faktycznie jest to prawda i dokładnie w to wierzysz. Spraw, by Twoje słowo miało znaczenie.
2. Nie idź do kościoła, żeby babcia/sąsiadka widziała
Każdy z nas chce być dobrze odbierany, dbamy o swój wizerunek w oczach innych. Często prowadzi to do tego, że zachowujemy się wbrew sobie. Inaczej niż myślimy.
Przestań.
Sam pamiętam jak w okresie buntu nie chodziłem do komunii i babcia mi powiedziała, że było jej przykro. To mi dało mocno do myślenia, ale wniosek nadal się nie zmienia. Jeśli nie wierzysz w Boga - to naprawdę nie ma najmniejszego sensu chodzić tam dla babci.
3. Nie idź do kościoła, żeby się spotkać ze znajomymi
Nie wiem jak Ty, ale ja mając -naście lat trzymałem się blisko naszej parafialnej oazy i pójście na różaniec było okazją do spotkania się z fajnymi dziewczynami. 😉 Potem można je było odprowadzić przez osiedle i być z tego zadowolonym.
Myślę, że w mniejszych miejscowościach pójście na mszę to świetna okazja, żeby spotkać się z masą sąsiadów i znajomych.
I nie widzę nic złego w tym, żeby modlić się ze swoimi znajomymi.
No chyba, że idziesz tylko żeby ich spotkać.
4. Nie idź do kościoła, żeby zaspokoić swoje “potrzeby religijne”
Ludzie czują wewnątrz potrzebę duchowości. “Każdy proton tęskni za istotą absolutu” jak śpiewał Rogucki. I idą do kościoła, gdy poczują taką potrzebę.
“Paweł, ale czy nie po to jest właśnie kościół?”
Kościół jest dokładnie po to! Ale znów - jeśli nie idziesz się tam spotkać z żywym Bogiem i nie ma to wpływu na Twoje życie gdy z kościoła wyjdziesz - to wszystko po nic.
5. Nie chodź do kościoła, żeby pójść do nieba
Jeśli będziesz chodził do kościoła to pójdziesz też do nieba, też tak myślałeś? Ja miałem takie przekonanie przez dobre 20 lat mojego życia. Nie wiem skąd ono się wzięło, bo Pismo o czymś takim w ogóle nie mówi. Owszem - święty Paweł mówi, żeby nie opuszczać “wspólnych zebrań”, ale to są spotkania dla już zbawionych - tych, którzy po prostu oddali stery życia w ręce Jezusa.
Więc jeśli liczysz na niebo i próbujesz zasłużyć listą obecności, to muszę Cię zmartwić - tak to nie działa.
Ale ja chcę chodzić do kościoła!
Po tym przydługim wstępie dlaczego NIE chodzić do kościoła zastanówmy się może o co w tym wszystkim chodzi?
Ten artykuł powstał dla jednego zdania, które usłyszałem od mojego znajomego po 3 miesiącach nieobecności w kościele: “No, wypadałoby w końcu pójść”. Odpowiedziałem, że nie - nie wypadałoby. Jeśli nie wierzysz w Boga, to nie ma to sensu. A jeśli wierzysz, to bardzo szybko się zorientujesz, że warto (a nie “wypada”).
Nie wiem jak Ty, ale ja tak samo bardzo długo chodziłem do kościoła nie do końca łapiąc o co w tym wszystkim chodzi. Ba, nawet byłem długo ministrantem. Skądś się wzięło u mnie przekonanie, że jak będę chodził to zasłużę na niebo i tak się trzymałem. W końcu ministrant na pewno pójdzie do nieba.
Ale to była tylko wyuczona religijność, nie wiara. Religia jest spoko, ale tylko w pakiecie z wiarą. Bez tego zamienia się w zabobon i przykre obowiązki.
I robi nam się takie odwrócenie logiki - “idź do kościoła to poznasz Boga”, zamiast “znam Boga, więc idę do kościoła”. No ja chodząc do kościoła Boga akurat nie poznałem, bo słowa tam wypowiadane zakładały, że już wierzę.
Uwierzyłem dopiero gdy ktoś mi to tak po ludzku wyjaśnił co zrobił Jezus, dlaczego umarł i jaki może mieć wpływ na moje życie. Wtedy modlitwa z innymi nabrała dla mnie sensu.
Poznaj Boga
Przede wszystkim najpierw zapytaj siebie - w co wierzysz? Na czym opierasz swoją wiarę? Jakie masz wątpliwości?
A potem zacznij szukać, dowiadywać się, szperać, pytać i rozmawiać. Najpierw spróbuj poznać Boga, potem będziesz wiedział co robić 😉
Możesz też zrobić jak mój przyjaciel - miał różne wątpliwości dotyczące wiary, nie wiedział czy Bóg naprawdę istnieje i o co w tym chodzi. Zamiast jednak mówić, że księża to mafia - po prostu poszedł do kościoła. Nie na mszę. Poszedł po prostu do zakrystii i zaprosił pierwszego z brzegu księdza na herbatę do siebie. Rozmawiali 5 godzin i rozwiał sobie wszystkie wątpliwości, poznaje Boga przez Pismo i jest mu mega-oddany.
To się nazywa otwarty umysł!
Osobiście jednak uważam, że jedna z lepszych form przedstawienia chrześcijaństwa to kurs Alpha - kierowany do osób po prostu ciekawych. Bez nacisków. Bez kontroli. Bez opłat. Tu już jednak odsyłam Cię do oficjalnej strony Alpha Polska .
Bogu nie zależy na tym, żebyś klepał modlitwy, robił posty i chodził do kościoła. To też jest ważne, ale Bogu najpierw zależy na Twoim sercu. Kocha Cię i cały świat stworzył dla Ciebie. I umarł za Ciebie. I zrobiłby to nawet gdybyś był jedyną osobą na świecie.
Więc najpierw spróbuj się zapoznać z tym gentlemanem, a potem możesz się zastanowić nad chodzeniem do kościoła.
Nie będę za bardzo rozwijał wątku wierzących-niepraktykujących, ale tak serio - jeśli wierzysz w Boga to spróbuj się dowiedzieć co on na ten temat sądzi. Dużo wyjaśnia w Piśmie. Ale że co? Że Pismo napisali ludzie? To wybacz, że zapytam, ale skąd bierzesz swoje informacje o Bogu?
Ten tekst miał być na tyle zaczepny, żeby zmuszał do zastanowienia się. Przepraszam jeśli Cię uraziłem jakimś uogólnieniem czy wyolbrzymieniem. A jeśli się ze mną zgadzasz, to będzie mi bardzo miło jeśli udostępnisz to swoim znajomym. Często bezwiednie powielamy schematy, których się nauczyliśmy i mam nadzieję, że tym artykułem wywołam iskierkę refleksji.